Strony

22 lutego 2015

18. You don't even imagine how strong this feeling is

   -Przepraszam... Halo, proszę panią... Wszystko w porządku?
   Przetarłam zaspane powieki i ujrzałam zwróconego w moją stronę mężczyznę, przypatrującego się mojej reakcji z niepokojem. Był Niemcem i wracał z wakacji w Polsce, rozmawialiśmy po rozpoczęciu lotu, opowiadał mi o sobie, a później zasnęłam. Teraz wyciągnął z torby chusteczki higieniczne i podał mi opakowanie z delikatnym uśmiechem. Zorientowałam się, że płakałam przez sen i właśnie to przerażało sympatycznego pasażera z sąsiedniego fotela.
   -Dziękuję. - odparłam z wdzięcznością i przyłożyłam lekki materiał do oczu, by je osuszyć. Odetchnęłam głęboko, próbując się pozbierać.
   -Niedługo będziemy lądować. - poinformował towarzysz podróży. -Niech pani wybaczy moją natarczywość, ale... Kim jest Semir?
   Zmroziłam go wzrokiem o rozszerzonych źrenicach. Skąd wiedział? Majaczyłam przez sen? Tylko nie to...
   -To nikt ważny. Proszę o niego nie pytać.
   -Kilkukrotnie wypowiedziała pani jego imię. Narzeczony?
   -Długa i skomplikowana historia, nie starczy nam czasu, by wysłuchał jej pan w całości.
   Przekonałam go do swoich racji, bo nie podjął więcej tego przykrego tematu. Ja z kolei zaczęłam się zastanawiać, dlaczego z moich ust padało imię Bośniaka, gdy dryfowałam w krainie Morfeusza. Nie miałam koszmaru, w którym napada mnie z nożem w ręku, zmuszając do seksu i grożąc moim najbliższym. Zatem... Nieświadomie go wspominałam? Prawdą było, iż cały czas go kochałam, uczuciem, które na szczęście słabło, ale wykreślenie go z listy swoich myśli nie należało do najprostszych zadań. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek mu podołam, wierzyłam, że pobyt w Dortmundzie znacząco ułatwi mi sprawę.
   -Pani jest siostrą Roberta Lewandowskiego. - Nicklas, bo takie imię nosił dociekliwy chłopak, właśnie odkrył ósmy cud świata. -Lena, prawda?
   -Tak. - potwierdziłam nieśmiało, kiwając głową. Roześmiał się i uderzył plecami o oparcie siedzenia.
   -Pamiętam Cię z tej piosenki na Euro! I z artykułów o Marco Reusie! - zmarszczyłam brwi na wzmiankę o naszym 'romansie'. Niemiec naprawdę był życzliwy, ale jego niewygodne pytania działały mi na nerwy. -Faktycznie coś jest na rzeczy? Podoba się pani?
   -Szanowny panie. - usiłowałam zachować przyzwoity ton głosu i przyjazny wyraz twarzy. -Nie zamierzam wykazywać się nieuprzejmością, lecz brnie pan coraz głębiej w prywatną sferę mojego życia. Proszę o wyrozumiałość i trzymanie nosa we własnej egzystencji, dobrze?
   -Dobrze. Przepraszam. - rzucił krótko i zajął się czytaniem leżącej przed nim gazety.


<Marco>
   Robert niemal siłą wyrzucił mnie z łóżka, najpierw telefonując kilka minut przed dziesiątą, następnie bez zapowiedzi wpraszając się do mojego mieszkania. Trener odpuścił nam dziś trening i dzięki temu głęboko wierzyłem, że uda mi się odespać ostatnie dni. Wprawdzie zaplanowaliśmy na dziś wspólny odbiór Leny z lotniska, ale jej samolot miał wylądować dopiero w południe, dlatego nie rozumiałem sensu alarmu, jaki wszczął ponad dwie godziny wcześniej.
   -Lewy, żądam wyjaśnień. - mruknąłem, pojawiając się w salonie i jednocześnie wciągając koszulkę przez głowę. Kumpel rozgościł się przed telewizorem, a ja szukałem w lodówce wody mineralnej. Potrzebowałem jej bardziej niż śniadania.
   -Semir dopadł ją, gdy czekała na lot. Dzwonił do mnie znajomy z Polski. Pojechali na lotnisko paczką, bo chcieli ją odprowadzić. Dowiedział się przez głupie nieporozumienie, chłopaki w porę zorientowali się, że coś nie gra i pomogli jej. Jest bezpieczna, dotrze do nas na czas.
   Nie wyobrażam sobie, żeby mógł zafundować mi lepszą pobudkę. Wiadomość o kolejnej napaści Štilicia na Lenę postawiła mnie na nogi szybciej i efektywniej niż najwyborniejszy energetyk świata. Cisnąłem trzymaną w ręku butelką ze schłodzoną cieczą w okno przy odbiorniku, na co Polak odwrócił głowę, przestraszony moją agresją. Podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu.
   -Nie odpuści jej? - spytałem, zwijając dłonie w pięści, gdyż uznałem to za najbezpieczniejszy sposób na rozładowanie energii. Robert wzruszył ramionami.
   -Nie mam pojęcia, dlaczego tak bardzo ją krzywdzi. Wiem za to kilka innych rzeczy: musimy zrobić wszystko, żeby zamieszkała tutaj. Jeśli pofatygował się na lotnisko, by ją nastraszyć, posunie się do wszystkiego, by w końcu zranić ją ostatecznie. Nie wybaczę sobie, jeżeli do tego dojdzie. I drugi fakt. Marco, zauważyłem, że ostatnio dogadujesz się z moją siostrą lepiej, niż ja sam. Pozwólmy jej zdecydować, gdzie chce zostać.
   -O czym myślisz?
   -Przygarniesz ją do siebie, gdy wyrazi chęci? - patrzył mi prosto w oczy, oczekując jednoznacznej odpowiedzi. Zagotowało się we mnie. W najśmielszych przypuszczeniach nie spodziewałem się, że Lewy odda mi pod opiekę obiekt moich westchnień aż do tego stopnia. Nie dałem po sobie poznać, jakie emocje wyzwoliła we mnie jego prośba, zdecydowałem się podejść do niej po męsku i na poważnie. Tego wymagała sytuacja.
   -Jasne. - potwierdziłem tak naturalnie, jak potrafiłem. -Cieszę się, że mi ufasz, to naprawdę dużo dla mnie znaczy.
   -Po prostu widzę, jak ona na Ciebie patrzy. - uniósł brwi w dziwacznym uśmiechu, na co wyprodukowałem na swym czole kilka pytających zmarszczek. -Lubi Cię, Reus. Może trochę bardziej niż powinna, ale nie mam na to wpływu. Najważniejsze, że dajesz jej pewność, że przy Tobie nic jej się nie stanie, wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę.
   -Nie chcę zawieść ani Ciebie ani jej, więc wytłumacz mi jasno, czego ode mnie oczekujesz.
   -Uczciwości, zaangażowania i cierpliwości. Mam nadzieję, że nie wykorzystasz okazji i nie zaciągniesz jej do łóżka na pocieszenie. - parsknęliśmy krótkim śmiechem, rozładowując tym samym napiętą atmosferę. -A skoro rozmawiamy już w tym temacie...
   -Lewandowski, skończ.
   -Kochaliście się wtedy? - uśmiechał się półgębkiem, kiedy próbowałem zbyć go milczeniem. -Kurde, Marco, nie ściemniaj, oboje broniliście się tak zawzięcie, iż od razu dało się wyczuć, że święci nie byliście. Tamtego dnia przed południem Lena powinna znajdować się w hotelowym pokoju, nie w Twoim mieszkaniu!
   -Muszę przyznać Ci rację. - odparowałem wymijająco i skrzyżowałem dłonie na klatce piersiowej. -Aczkolwiek nadal sądzę, że to nieodpowiedni moment na tą rozmowę. Pójdę się przebrać i pojedziemy na to lotnisko, okej?
   -Okej.
   Zręcznie uwolniłem się od jego podejrzliwości i zniknąłem na chwilę w sypialni. Chyba właśnie wsypałem naszą dwójkę u gościa, który zamierzał zabić mnie przy moim własnym samochodzie za noc spędzoną z jego siostrą. Nie wierzył nam od samego początku, a teraz tylko utwierdziłem go w przekonaniu. Debil z Ciebie, Reus.
   Szukałem w przedpokoju kluczy do mieszkania, gdy ręka nowego gracza Borussii znów wylądowała na moim ramieniu. Z plikiem zguby w ręku zerknąłem na niego niepewnie.
   -Nie oddałaby Ci swojego ciała, gdybyś nic dla niej nie znaczył. Nie spierdol tego, bo najpierw rozliczę Štilicia, a później Ciebie.


   -Wiesz, czuję się podle. - narzekał, opierając się o ścianę w terminalu. Łamał na części czekoladę zakupioną po drodze. Drugą z rzędu. -Przyjaźniłem się z nim. Szanowałem go. Doprowadziłem do tego, że związał się z moją siostrą, a teraz zamierza ją... Zgwałcić. To moja wina.
   -To moja wina, Robert. - poprawiłem go stanowczo. Obdarzył mnie zaskoczonym spojrzeniem, planowałem jednak nadal obstawać przy swoim. -Ona go kochała, a on mnie nie lubił. Powinienem odpuścić już wtedy, kiedy mnie o to prosiła, ale nie potrafiłem. Nie rozumiem, dlaczego.
   -Zapewne Lena również chciałaby to wiedzieć. Cierpiała bez Ciebie, tęskniła, potrzebowała Cię. Gdybym się mylił, nie utrzymywalibyście już kontaktu. A ona ciągle do Ciebie ciągnie. To zabawne.
   -Dlaczego?
   -Zawsze mieszała w głowie moim kolegom. Nigdy nie interesowała się znajomymi ze szkoły, z zajęć muzycznych... Najpierw Semir, teraz Ty. Nie wiem, co siedzi w tej jej główce, a niby to ja mam mały móżdżek. Co Ty w niej widzisz?
   Zamyśliłem się. Robert był dziś jak Nico - kompromitujące pytania wypadały mu z rękawa, ponadto zarzucał mnie tyloma faktami, że moje skronie zaczynały niespokojnie pulsować. Zdecydowanie zbyt wiele na jeden dzień, ba, na kilka niekończących się godzin.
   -Nie wymienię Ci tego do końca tygodnia. - burknąłem uśmiechając się pod nosem, mając świadomość ciążącego na mnie przeszywającego wzroku bruneta.
   -Zakochałeś się. - jego słowa zabrzmiały jak wyrok.
   -Nie.
   -Kłamiesz.
   -Nie.
   -Udowodnij. - nie dawał za wygraną, ozdabiając swoją twarz kretyńskim uśmiechem. Westchnąłem z niezadowoleniem i podniosłem się z miejsca.
   -Co chcesz usłyszeć? - rozłożyłem bezradnie ręce. -Cholernie zależy mi na Twojej jedynej, młodszej siostrze i to się nie zmieni, nawet gdybyś łamał mi kości na każdym treningu. Boli mnie jej cierpienie, każda łza, którą uroniła, a najbardziej te spowodowane moim nieodpowiedzialnym zachowaniem. Łudziłem się, że mogę być jej przyjacielem, ale nie mogę, nie potrafię, bo stanowi jedną z najważniejszych części mojego życia, dlatego chcę być dla niej kimś więcej. Kocham ją i nawet sobie do cholery nie wyobrażasz, jak silnym uczuciem. Czy o czymś zapomniałem?
   Kątem oka dostrzegłem, że mój rozmówca wpatruje się uważnie w jakiś punkt za moimi plecami. Niewiele myśląc, odwróciłem głowę w jego kierunku.
   Nie dzieliło nas więcej, niż trzy metry, niszcząca uszy cisza i niewiedza, czy wypada wykonać jakikolwiek krok. Wpatrywaliśmy się w siebie wśród wszechogarniającego milczenia. Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji, co przerażało mnie jeszcze bardziej. Żałowałem, że nie jestem Edwardem ze 'Zmierzchu', bo chciałbym zanurzyć się w jej mózgu i przewertować wszystkie myśli, które go teraz wypełniały. Nie umiałem zdecydować, co gorsze - zdezorientowane spojrzenie Leny czy obrót o 180 stopni i zmierzenie się z reprezentacyjnym wzrokiem jej brata.
   -Wygrałeś. - złamałem się, nie wytrzymując presji ze strony blondwłosej Polki. Snajper BVB nie uśmiechał się jednak kpiąco, a pogodnie. -Osiągnąłeś swój cel.
   Zamierzałem wycofać się do wyjścia, ponieważ docierało do mnie, że otworzyłem im obojgu oczy na świat, w którym przebywałem już od paru tygodni, nie radząc sobie z panującymi w nim zasadami. Zdążyłem minąć Lewego, gdy poczułem mocne szarpnięcie za ramię i nim się zorientowałem, trzymałem w ramionach kruchą istotkę, będącą jego rodzeństwem. Będącą sensem miłości, pragnienia, namiętności. Będącą sensem wszystkiego. Uniósł dłonie w poddańczym geście, po czym dał mi znak, że zaczeka w aucie i wyszedł, nie wypowiadając nawet słowa. Z najwyższą ostrożnością odsunąłem od siebie dziewczynę, by spojrzeć w jej nieprzeniknione tęczówki.
   -Wybacz mi. To nie miało tak...
   -Cicho bądź. Potrzebuję Twojej miłości.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Zostawiam Was z obiecanym rozdziałem :)
Po tygodniowych rozważaniach zdecydowałam się wybrać do kina na '50 twarzy Greya', głównie ze względu na piosenkę Ellie Goulding. I'm totally addicted.
Z dniem dzisiejszym kończy się moja przerwa zimowa, dlatego powracamy do początkowego systemu - nowy rozdział w weekendy, najprawdopodobniej w piątki. Boli mnie to strasznie, ale cóż... Edukacja siłą wyższą :)
Do usłyszenia!

10 komentarzy:

  1. No w końcu są razem ;) Marco się przyznał =D hehe http://barcaismylife.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezusicku!!!! Jak słodko :333333 Ciszę się cholernie, że w końcu wyszło wszystko na jaw, a Robert nie zdzielił Reusowi :D Coś pięknego :)))) Jak czytałam, to przed oczami wyobraziłam sobie zdezorientowanie Marco ... hahah, cudowne ;D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)) Pozdrawiam cieplutko ;* - Karu ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Cieszę.. co to by było za życie bez literówek :pp /Karu ;d

      Usuń
  3. Rozdział genialny! Ta końcowa scena cudo.*.* No to Lewy wrobił troszeczkę Marco, ale dobrze wkońcu Lena się dowiedziała. Już nie mogę się doczekać nowego, czekam. Buziaki;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohh jak to dobrze, że Lewy przycisnął Marco i ten w końcu powiedział na głos o swoich uczuciach, a Lena to wszystko usłyszała :D Takie rozdziały cieszą i to bardzo! :D W końcu zaczyna im się układać :)
    A Semir niech zapomni o Lenie po tym co wyprawiał... Nie zasługuje na nią ani trochę!

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. omg uwielbiam to, przez ciebie chyba zacznę oglądać nożną!
    kocham postać Reusa w tym opowiadaniu!
    Chciałabym jakkolwiek skomentować treść ale nie potrafię dobrać słów.
    Opowiadanie jest po prostu wspaniałe, będę czekać niecierpliwie na następne rozdziały.
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku przepraszam, że jestem z opóźnieniem aż tylu rozdziałów :c
    Ale nadrobiłam już wszystko!
    Jejciu jak Ty pięknie piszesz! Opowiadanie jest cudowne ^^ i te słowa tak idealnie dobrane, że POEZJA!
    Mam nadzieję, że teraz będą już razem.! Muszą! ♥

    Też byłam na tym w kinie, piosenka cudowna. Aczkolwiek wolę książkę <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. http://onjestmojprzykromi.blogspot.com/ NOWY ROZDZIAŁ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybacz za małe opóźnienie, ale jestem!
    Świetny rozdział, świetne opowiadanie!
    Co najlepsze oni w końcu powiedzieli to sobie i... są razem? Na to wygląda!
    Ogromnie sie ciesze, ale jestem prawie pewna, że coś nakombinujesz jeszcze ;)
    Do następnego!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowy rodzial? będzie dzisiaj? bo jak to zwykle bywa nie mogę się go doczekać :D czekam i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń