Strony

17 stycznia 2015

10. And tonight it's only you and me

<Marco>
   Nie umiem tego wytłumaczyć. Wyciskam sztangi na siłowni i zastanawiam się, co tak naprawdę robię. Nie chciałem, by poznała moje uczucia względem niej, lecz przy drugim z rzędu spotkaniu w cztery oczy doprowadziłem do pocałunku. Pozostawało mi łudzić się, że jeszcze nie załapała, iż systematycznie, krok po kroku zapominam o otaczającym mnie świecie, skupiając myśli wokół jej osoby. Unoszę się nad ziemią, by sięgnąć nieba, ale najpierw muszę jeszcze odpokutować za swoje grzechy. Jestem jednym z powodów kłótni pomiędzy Leną a Semirem. Leną, która ostatnio przestała mnie odtrącać, a Semirem, który mnie nienawidzi. Przyczyniając się do ich rozstania, sprowadzę na tą kruchą istotkę ogromne cierpienie i nigdy sobie tego nie wybaczę. Z drugiej strony, nie potrafię już walczyć ze sobą, jestem jak kobieta na diecie nie mogąca oprzeć się pokusie zjedzenia ciastka z kremem i karmelową polewą. Zakazane owoce smakują najlepiej.
   Sądzi, że mam dziewczynę, że jestem w związku. Gdy spytała o Carolin, wróciłem wspomnieniami do dnia, w którym mnie zostawiła. Przypomniałem sobie, jak bardzo mnie wtedy zraniła - z zakochanego twardziela w jednym, krótkim momencie stałem się zagubionym rozbitkiem, topiącym smutki w butelkach piwa. Kiedy oprzytomniałem i wypłynąłem na powierzchnię, taflę wody przebiła ona i znów zostałem pociągnięty na samo dno, ale wynurzę się ponownie. Albo z nią albo wcale. Dlaczego jej o tym nie powiedziałem? Bo stanowimy jedynie parę przyjaciół, między którymi rodzi się niezwykła chemia, którą nie sposób zdefiniować. Gdy ciało A działa na ciało B, to ciało C się nie wpierdala. Lena była szczęśliwa z Semirem i kocha go, więc ja nie mam nic do powiedzenia.
   Przybity wysnutą refleksją, przewiesiłem torbę przez ramię, zamknąłem mieszkanie i po chwili mknąłem ulicami Dortmundu w kierunku Signal Iduna Park.


 <Lena>
   Naparłam na klamkę, ale drzwi nawet nie drgnęły. Nacisnęłam jeszcze raz na dzwonek, uderzyłam kilka razy kołatką i nadal nic. Jedyne, co usłyszałam, to echo zbudowane przez czynności, które wykonywałam.
   Zaskoczona brakiem odpowiedzi wróciłam do auta i znów wybrałam numer, pod który próbowałam dodzwonić się cały wieczór. Kolejne sygnały i automatyczna sekretarka. Z cisnącymi się na policzki łzami uruchomiłam silnik i aż podskoczyłam, kiedy ktoś usiadł na miejscu pasażera, po czym rzucił okiem na schowane w schowku płyty.
   -Nie płacz. To nic nie da.
   -Czy Ty siebie słyszysz?! Trening zakończył się dwie godziny temu, a Ciebie nie ma w domu, nie odpowiadasz na połączenia, na wiadomości, niczym się nie przejmujesz!
   -Po co przyjechałaś? - rzucił obojętnym tonem, co zbiło mnie z tropu.
   -Chcę porozmawiać.
   -A mamy o czym?
   -Myślałam, że...
   -Ja też dużo myślałem, Lena. Ufałem Ci, wierzyłem, że jesteś ze mną szczera, że teraz zacznie nam się układać i odbudujemy ten związek. Nawet nie przypuszczałem, że mogę się mylić.
   -Semir, mów do rzeczy, dobrze? - obawiałam się najgorszego, ale byłam zmuszona przez to przebrnąć. Zawsze walczyłam do samego końca i teraz także nie zamierzałam odpuścić.
   -Wiem, że widzieliście się wczoraj wieczorem. Wiem, że często spotykaliście się podczas Euro. Podobał Ci się mecz półfinałowy? Oglądany z trybun musiał być o wiele ciekawszy. - wycedził sucho. Spoglądałam na niego z poczuciem winy, dając upust emocjom, pozwalając łzom spłynąc w dół na moje obojczyki. Wzrok Semira mroził każdą część mojego ciała, prezentował się wyjątkowo chłodno.
   -Przepraszam.
   -Po prostu wybierz: ja albo on. - uciął krótko i opuścił kokpit mojego Audi, zostawiając mnie samą w labiryncie zdezorientowania, rozpaczy i niewiedzy.


   -Pokłóciliśmy się. Znów.
   -Przypuszczam, że to moja wina.
   -Nie możesz się tym zadręczać. Owszem, podarowałeś mi bilet na spotkanie w Warszawie, ale nie zmusiłeś mnie, bym go wykorzystała. Zrobiłam to dobrowolnie, bo chciałam.
   -A ja nalegałem. Założę się, że nie przyjechałabyś, gdybym przestał naciskać. Czuję, że po raz kolejny postąpiłem egoistycznie.
   Przejęta zaistniałą sytuacją twarz Marco z każdym wypowiedzianym słowem markotniała. Wpatrując się w nią przez obraz aplikacji Skype ubolewałam, że nie potrafię mu pomóc, sprawić, by zrozumiał, że niczemu nie jest winien. Oboje zachowaliśmy się nagannie i doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę, być może dlatego teraz cierpieliśmy. Semir stracił do mnie zaufanie, a blondwłosy Borusse ma do siebie żal o to, że mój związek zwisa na coraz cienszym włosku. Na prośbę Reusa ostatnie dnie spędziłam nad rozmyślaniem o swojej przyszłości, przygrywając przy tym smętne melodie na fortepianie, gdyż uznałam, że gitara zbyt mocno odstaje od dramatycznego klimatu. Już kilka razy zmieniałam decyzję dochodząc do wniosku, że nie podejmę właściwej bez konkretnego eksperymentu.
   -Wiesz, co jest najgorsze? - widząc przysypiającego na kanapie Niemca odnowiłam przykry wątek. Uniósł pytająco brwi. -Każe mi wybierać między Waszą dwójką, tak ostatecznie.
   -Więc zrób to.
   -Co?
   -Lena, wiem, że Ci na nim zależy, nie raz mi to powiedziałaś. Czasami dla miłości trzeba wiele poświęcić, dlatego nie zwlekaj, jeśli jesteś na to gotowa.
   -Nie umiem. - wsparłam dłonie na czole i pokręciłam głową.
   -Kochasz go. Dokonanie takiego wyboru jest konieczne, by uratować to uczucie, rozumiesz? Nie wahaj się, bo wszystko spieprzysz.
   -Istnieje poważny problem, który mi to uniemożliwia.
   -Jaki?
   -Ty. - oświadczyłam bez namysłu. Marco otworzył szeroko usta, opamiętując się dopiero po chwili. Patrzył na mnie dużymi, okrągłymi oczyma, tak bardzo rozbudzonymi, iż trudno uwierzyć, że kilka minut temu prawie odpłynął. Próbował pojąć, co powiedziałam, nie ukrywając, że przychodzi mu to z niemałym trudem.
   -Ja? - upewniał się szeptem, wskazując palcem na swoją sylwetkę.
   -Co się dziwisz? Mówiłam Ci kiedyś, że jesteś dla mnie okropnie ważny i to się nie zmieniło.
   Gdybyśmy siedzieli teraz obok siebie, z pewnością bez wahania rzuciłabym się chłopakowi na szyję i centymetr po centymetrze smakowała jego ciepłych warg, zapominając o tym, kim jestem i co robię. Nie potrafiłam się kontrolować i widziałam, że Marco także dostrzega w naszej znajomości małą nutkę rosnącego pożądania. Z dnia na dzień stał się moim bliskim przyjacielem, mogącym wystawić naszą znajomość do wiatru ze względu na uprzedzenia Štilicia, którego najchętniej zamknąłby w chłodni i ustawił minimalną temperaturę. Pragnął mojego szczęścia tak samo, jak ja pragnęłam sprawiać, by się uśmiechał, co obecnie stanowiło mission impossible. Reus spuścił wzrok i zacisnął usta.
   -Och, Lena... - jęknął. -Gdybyś teraz tutaj była to...
   -Nic już nie mów. - przerwałam mu i przygryzając wargę, puściłam chłopakowi oczko.


   Błądziłam. Coraz częściej odnosiłam wrażenie, że mijam pewne miejsca już któryś raz z rzędu, za każdym zachodząc je z innej strony. Pokrowiec z instrumentem muzycznym przewieszonym przez ramię i mała walizka, której uchwyt ściskałam w prawej dłoni, nie ułatwiały mi zadania. Czułam się jak pracownik sklepu meblowego targający ze sobą wielką kanapę po mieszkaniu klienta, nie wiedząc, gdzie ją postawić.
   Nieznajomość planu miasta powoduje przypływ zagubienia, bezradności i bezsilności. Niczym w wielkim labiryncie o wysokich ścianach przemierzasz jego ulice, nie orientując się, gdzie jesteś. Usiadłam na parkowej ławeczce i gdy ulatniała się ze mnie energia, przypomniałam sobie, po co się tu pojawiłam. Zaczepiłam pierwszego przechodnia, zapytałam o najbliższy punkt informacyjny i dziesięć minut później jechałam już taksówką pod żądany adres.


   Patrzył na mnie w ten sposób po raz pierwszy. Zaskoczenie mieszało się na jego buzi z niedowierzaniem, podsyconym odrobiną radości i ulgi. Zszedł z parapetu, by wyłączyć telewizor i podejrzliwie prześledzić mój bagaż, po czym usiąść obok mnie z kąśliwym uśmieszkiem, który właśnie, ku swojej nieograniczonej uciesze, wywalczyłam.
   -Wytłumacz mi to. - zaczął bez precedensu. -Stało się coś? Wyprowadzasz się? Wyrzucili Cię z domu? Mam dziś urodziny?
   Roześmiałam się, słuchając, jak zalewa mnie pytaniami i nie chcąc mu przerywać, cierpliwie czekałam do końca z założonymi na piersiach rękoma.
   -Nie trafiłeś. - podsumowałam rozbawiona. -Zamierzałam zrobić Ci małą niespodziankę i oto jestem.
   -Wow. Nie spodziewałem się Ciebie tak szybko. - przyznał i przytulił mnie w spóźnionym powitaniu. Trafiłam w dziesiątkę, bowiem nawet nie przeszło mu przez myśl, że dziś się zobaczymy.
   -Na tym właśnie polega niespodzianka. - odgryzłam się, na co ze śmiechem uderzył mnie w ramię.
   -Semir Cię puścił?
   -Nie wie, nie rozmawiamy ze sobą. - w nasze uszy uderzyła niezręczna cisza, ciężka do zniesienia. Zrozumiałam, że Marco nie pociągnie tematu, więc musiałam zareagować. -Wspominałeś, że chcesz ze mną porozmawiać, prawda? Przywiozłam gitarę, bo z Twoich słów wywnioskowałam, że jest niezbędna, więc teraz nie ma już żadnych przeciwwskazań.
   Ogarnął wzrokiem czarne etui, wpatrując się w nie w bezruchu przez dłuższy moment. Ostatecznie, po głębokim westchnięciu, sięgnął po nie i położył na moich kolanach.
   -Zastanawiam się, od czego zacząć.
   -Jeśli mam pokazać Ci chwyty, po prostu powiedz. Ja też się kiedyś uczyłam, to nic krępującego. Obiecałam, że Ci pomogę, gdy poznaliśmy się wtedy na lotnisku i propozycja jest nadal aktualna. - posłałam mu ciepły uśmiech, lecz w odpowiedzi uzyskałam jedynie delikatnie uniesienie kącików ust ku górze.
   -Nie, nie o to chodzi. - odparł, kiedy wyjęłam gitarę. -Podstawy już opanowałem.
   -Więc co dalej?
   -Czego słuchasz, kiedy jest Ci źle, czujesz się osamotniona i masz wrażenie, że nic się nie ułoży?
   -Niczego. - rzuciłam bez namysłu. -Sama gram.
   -Które piosenki?
   -Mam kilka ulubionych na liście.
   -Na przykład?
   -Marco, co to ma znaczyć? - zapytałam, nieco podburzona. -Przeprowadzasz ze mną wywiad, piszesz książkę? Po Euro odzyskałam spokój i niech na razie tak zostanie.
   -Przepraszam, to nie tak miało brzmieć, ale dla mnie jest bardzo ważne. Chcę Cię prosić, żebyś zagrała mi swój ulubiony, melancholijny utwór. Proszę.
   Wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Hipnotyzujący wzrok Reusa przeszywał moje ciało, wywołując przyjemne dreszcze. Zastanowiłam się chwilę i wybrałam tekst, którym przywitałam się z Dortmundem po raz pierwszy w życiu. Intonując kolejne wersy w mieszkaniu Marco, wracałam do tego momentu sprzed kilku miesięcy, kiedy to w hotelowym pokoju, przy kominku i lampce wina, w samotności próbowałam skupić swoje myśli na kimś innym, niż on. Zaintrygował mnie swoim nietuzinkowym zachowaniem na spotkaniu integracyjnym u Götze i już wtedy wiedziałam, że jest inny. Podczas tych kilku tygodni naszej znajomości moja intuicja znalazła jedynie dowody na potwierdzenie swojej tezy. Siedzący naprzeciwko mnie Niemiec stanowił uosobienie idealnego przyjaciela, ale i romantyka, a może nawet kochanka.
   Miałam zaczynać wstawkę wtrąconą między dwa końcowe refreny, gdy mój towarzysz złapał za nadgarstek dłoni, którą wybijałam rytm. Zmarszczyłam brwi - Semir również rzadko pozwalał mi dokończyć pracę, co wprawiało mnie w irytację.
   -Czego? - fuknęłam, łypiąc na niego z nad gitary.
   -Który numer miał apartament w hotelu, wynajęty przez Lewego, gdy zatrzymaliście się tutaj na tydzień?
   Kompletnie zdezorientowana zajrzałam do torebki i wyciągnęłam z niej portfel. Potwierdzenie rezerwacji powinno jeszcze tam być. Marco spoglądał na mnie tępo, spięty do granic możliwości, śledząc każdy mój ruch.
   -611. - oświadczyłam, odrywając wzrok od świstka i umieszczając go z powrotem w jego stałym lokum.
   -Boże, to naprawdę byłaś Ty... - złapał się za głowę, a jego tęczówki poszerzyły się o kilka milimetrów. -Szedłem do kumpla, który wpadł na kilka dni do Dortmundu, żeby mu o Tobie opowiedzieć. Słyszałem wtedy tą piosenkę. Przez sekundę myślałem, że może to Ty ją śpiewasz, później zwątpiłem, ale obiecałem sobie, że to sprawdzę. I miałem rację...
   Trwając w głębokim szoku, nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Logiczne myślenie przestało funkcjonować, przez co dopiero po chwili spoglądania sobie głęboko w oczy zrozumiałam, o czym mówi Marco, dlaczego ze sobą walczył i na co tak długo czekał. Być może już wtedy wiedział, że stworzymy wyjątkową relację, lecz mimo to próbował ze spokojem, krok po kroku dotrzeć do celu, aby nie rozpędzić się zbyt mocno i nie narazić na kontuzję.
   -Wciąż jesteś w moich samotnych myślach. - szepnęłam mu do ucha cytat z refrenu, gdy zbliżył się na tyle, że do moich nozdrzy intensywnie napływał zapach jego perfum - moich ulubionych.
   -Myślę i śnię o Tobie cały czas. - wtórował, zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
   -I dziś w nocy jesteśmy tylko Ty i ja.
   Przesunął wargami wzdłuż moich ust, a ja pocałowałam go po raz trzeci od początku naszej znajomości. Mówią, że do trzech razy sztuka, miałam tylko nadzieję, że Marco teraz się nie wycofa.
   Powoli rozpinałam jego koszulę, by móc zmierzyć się z umięśnieniem chłopaka, które do tej pory zobaczyłam jedynie przez krótką chwilę na ekranie laptopa, lecz już wtedy widok ten podniósł mi ciśnienie. Przejechałam palcami wzdłuż wyrzeźbionego torsu, składając na nim jeden, nieśmiały pocałunek. Marco przyglądał się moim poczynaniom z zadziornym uśmieszkiem, nie pozostając na nie obojętnym. Jego dłonie powędrowały pod moją bluzkę, która po chwili wylądowała na salonowym dywanie. Wargami subtelnie muskał szyję i kark, jakby bał się, że może mnie w ten sposób skrzywdzić.
   -Chodź ze mną. - mruknął, delikatnie przygryzając skórę mojego ucha i pociągnął mnie do swojej sypialni.
   Nie zwlekając, pchnęłam go na łóżko, po czym rozpięłam pasek jego spodni. W rewanżu Reus błyskawicznie zsunął ze mnie jeansy, zostawiając tym samym w samej bieliźnie. Obsypywał moje ciało pocałunkami, od linii piersi po samo podbrzusze, kiedy błądziłam rękoma po jego nagich plecach, silnych ramionach, chcąc być jak najbliżej.
   -Nie lubisz czekać. - zachichotałam, na co z głupawym wyszczerzem uniósł brwi.
   -Lubię. Ale teraz nie potrafię.
   Muskał wewnętrzną stronę moich ud, a ja wplotłam palce w jego idealnie ułożoną fryzurę i jęknęłam cicho. Nie dbałam o to, że Niemiec darzy swoje włosy nadzwyczajnym uczuciem, bo i on zdawał się obecnie o tym zapominać. Jednym zwinnym ruchem ściągnęłam mu bokserki, podziwiając jego idealne ciało. Prezentował się jak obnażony, grecki bóg, o czym zapewne doskonale wiedział, lecz umiejętnie nie pokazywał, że jest z niego szalenie dumny.
   -Możesz jeszcze zrezygnować. - przypomniał, pochylając się nade mną. Ujął w lewą rękę brzeg dolnej części bielizny, będącej w tej chwili moim ostatnim odzieniem. Widząc mój zaskoczony wyraz twarzy, odsłonił rząd białych zębów i przesunął wargami wzdłuż mojego obojczyka aż po kącik ust. Nie chciał, żebym się wycofała, ale nie zamieszał do niczego mnie zmuszać, a ja, pomimo niewielkiego wahania wiedziałam, że Marco jest facetem, z którym mogę zrobić to po raz pierwszy. Był zupełnym przeciwieństwem Semira - miał na uwadze moje bezpieczeństwo, troszczył się, by niczego mi nie brakowało, potrafił słuchać i dbał o uczucia. Skłamałabym mówiąc, że jestem gotowa na to, co ma się zaraz wydarzyć, lecz podświadomie pragnęłam tego z całego serca, jak każda pojedyncza komórka ludzkiego organizmu. Na odwrót było zdecydowanie za późno.
   -Ufam Ci. Obiecaj, że będziesz delikatny.
   Uśmiechając się szeroko, złączył nasze usta, po czym oboje wpadliśmy w sidła namiętności, pozwalając sięgającemu szczytu pożądaniu przejąć kontrolę nad całym światem.


   Ostatnią rzeczą, jaką poczułam i zobaczyłam przed snem był mocny uścisk Reusa, który szczelnie okrył mnie kołdrą i nie protestował, gdy wtuliłam się w jego tors, z zamkniętymi oczyma chłonąc piękno trwającej nocy. Nocy, która mogłaby trwać bez końca i którą zamierzałam na długo zachować w pamięci.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Obiecałam... Jestem... Oddaję kolejny rozdział... Dziękuję. ♡♡
I przepraszam, nie potrafię pisać dobrych erotyków. To wcale nie jest proste. Mimo to, czekam na Wasze opinie.
Do następnego.

12 komentarzy:

  1. O matko ! Tak tak tak ;d
    Teraz to już jestem pewna że ona zostawi tego calego Semira ;d
    Moje przypuszczenia co do tej gitary okazaly sie sluszne ;) ja to jestem ;) ;d
    Świetny rozdział ! I ten słodki Marco ! Omomomo ;**
    Czekam na nn ! ;)

    Buziaczki,Karinka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam zatem, że śledziłas bloga od początku, jeśli wątek z gitarą nie był Tobie obcy, bo wprowadziłam go w trzecim rozdziale :) Brawo ♡

      Usuń
  2. Tak jak się spodziewałam Semir dowiedział się o spotkaniach Leny z Marco i teraz ona musi ostatecznie wybrać jednego z nich. Mam nadzieję, że wybierze słusznie i zostanie na dłużej w Dortmundzie.
    Pozdrawiam cieplutko:* Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest genialny! Bardzo mnie ciekawi jak to się wszystko dalej potoczy. Semir się wkurzy xD Ale bardzo dobrze, Lena wybierze Marco, w sumie to już wybrała:). Czekam na next i pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze to ten tekst: "Gdy ciało A działa na ciało B to ciało, C się nie wpierdala" - nie mam pojęcia czy ty to wymyśliłaś, czy skąd wzięłaś, ale w każdym bądź razie muszę to sobie gdzieś zapisać, bo jest świetny!
    Co do rozdziału to jest niesamowity! Piszesz niesamowicie, a ja sama czytałam to jak zaczarowana :)
    Nie mam pojęcia do będzie dalej, ale oboje są na dobrej drodze do szczęśliwego związku!
    Do następnego i zapraszam do siebie na nowy rozdział! <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst powstał na jednej z lekcji fizyki w którejś klasie liceum przy omawianiu pewnego oddziaływania, kiedy to mój przyjaciel, nie mogąc zrozumieć treści regułki (nasza paczka była typowymi humanistami), postanowił być ciałem C i w ogóle się w to nie mieszać :p Pomysły miał świetne, przy okazji zapytam, skąd je brał :p

      Usuń
  5. "Uśmiechając się szeroko, złączył nasze usta, po czym oboje wpadliśmy w sidła namiętności, pozwalając sięgającemu szczytu pożądaniu przejąć kontrolę nad całym światem"<------- To zdanie to po prostu mistrzostwo świata! Nie mogę uwierzyć, że nie jesteś "zawodową" pisarką!
    Co do pisania erotyków! Ech, znam ten ból to jet najgorsze co może być pod słońcem, sama mam z tym problemy! Ale wyszło świetnie! Aż mnie gęsia skórka przebiegła gdy czytałam. I tak się cieszę, że prawdopodobnie koniec z emirem ( no mam taką nadzieję).
    Czekam na kolejny !
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam! :D
    Ale gdyby nie Semir i jego kolejna awantura sprawy między Leną, a Marco zapewne inaczej by się potoczyły :) Chyba trzeba mu podziękować :)
    Mam nadzieję, że po tym co się wydarzyło między tą dwójką Lena zakończy ten toksyczny związek i przeprowadzi się do Dortmundu, aby budować coś nowego i wspaniałego z Marco :)

    Rozdział super! I to nie prawda, że nie umiesz pisać erotyków, bo ten Ci wyszedł :)
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jutro ok. 13:30, a jeśli nie, to w okolicach 16:00 :)

      Usuń
  8. Cudowny rozdział *___* Ta gitara :D Skomentuję tylko pokrótce, bo niestety zaspałam trochę i czytam dzisiaj zaległe rozdziały ;))) W następnym komentarzu się rozpiszę :D - Karu ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. http://onjestmojprzykromi.blogspot.com/ zapraszam na nową historię Erica Durma i Hany Kloop <3

    OdpowiedzUsuń