Strony

06 lutego 2015

14. I don't know what you're talking about.

<Marco>
   Bycie zakochanym to kretyńskie uczucie. Uzależnienie, przez które nie potrafisz funkcjonować, wyłączasz się ze społeczeństwa, będąc spragnionym potężnej dawki Twojego prywatnego narkotyku. Czujesz, że jesteś w stanie oddać się jednej, jedynej osobie, żeby tylko Cię zauważyła, żebyś mógł smakować jej ust, kochać się z nią i mieć tylko dla siebie. To stan, w którym zdajesz sobie sprawę, że cały Twój świat zaczyna się i kończy właśnie na tym człowieku, tak podobnym, a zupełnie innym od wszystkich łażących bezkarnie po niebieskiej planecie. Sprawiającej, iż wiesz, że masz o co walczyć, nawet, gdy brakuje już nadziei. Gdy dociera do Ciebie, że przegrałeś, a ofiara strzały Twojego Amora uciekła definitywnie tam, skąd ja wystrzelono - do punktu wyjścia. Jednak prawdziwej miłości nie powstrzyma słabe napięcie łuku, żadne ciało obce, żadne zjawisko atmosferyczne ani żaden facet, a już w szczególności Bośniak o kruczoczarnych włosach, na którego widok masz ochotę zamieszkać na Marsie, bo zyskałbyś pewność, że więcej go nie zobaczysz.
   Nie przyjmowałem do wiadomości, że tak po prostu wszystko rzuciła. Tyle musimy sobie wyjaśnić, o tylu faktach porozmawiać... A ona i tak woli gościa ''co to nie ja'', zgodnie z moimi najgorszymi przypuszczeniami. Po raz pierwszy od dawna żałowałem, że się nie myliłem. Kochałem tą dziewczynę, pożądałem jej każdej nocy i każdego ranka, podejrzewając jednocześnie, iż ona odwzajemnia moje uczucia. W zasadzie byłem tego pewien tak egoistycznie, jak miejsca w pierwszym składzie Borussii. I nie obchodziło mnie, co pomyślą ludzie. Lena widniała już w moich oczach jako kobieta godna szacunku i łaknąca szczęścia. Wierzyłem, że mogę jej to dać, jeśli tylko zgodzi się zaufać mi po raz kolejny. Dlatego podjąłem natychmiastową decyzję - muszę coś z tym zrobić. Tu i teraz.
   -Marco, wróć do świata żywych. - Götze od minuty ciągnął mnie za rękaw klubowej bluzy, próbując zwrócić na siebie uwagę. -Zaraz lądujemy.
   -Nie śpię. - burknąłem, nadal nie odwracając wzroku od małego, samolotowego okienka, jakby wpatrywanie się w płytę lotniska ciekawiło mnie bardziej, niż gadka z przyjacielem.
   Była połowa sierpnia, za dwa tygodnie wystartuje Bundesliga, a my wróciliśmy właśnie z obozu przygotowawczego w Hiszpanii. Zmęczeni, ale bojowo nastawieni, wyposażeni w siłę do walki o mistrzostwo kraju. Z kolei za osiem dni minie miesiąc, odkąd nie kontaktowałem się z Leną i ku niezadowoleniu Mario oraz trenera właśnie ten problem zaprzątał największą część mojej głowy. Kilka minut temu opracowałem jednak plan, jak mogę sobie pomóc i postanowiłem wcielić go w życie, kiedy oczekiwaliśmy na odbiór bagaży.
   -Stary, jest sprawa. - oświadczyłem przyjacielowi, który dmuchał właśnie balon z gumy do żucia. Zorientowawszy się, że do niego mówię, chciał szybko doprowadzić ją do pierwotnej postaci, ale ta niesfornie pękła, goszcząc przez chwilę na jego twarzy. Byłem tak skupiony, iż nie pomyślałem, że normalnie zapewne dokuczałbym mu teraz, nabijając się z jego niezdarności.
   -No, wal. - polecił, przesuwając ręką w okolicach ust, upewniając się, że usunął wszelkie ślady zbrodni.
   -Powiesz Kloppowi, że nie przyjadę jutro na zajęcia?
   -Dlaczego?
   -Muszę załatwić pilną sprawę. Poza tym, i tak nie mogę grać. - wskazałem na zabandażowaną, prawą kostkę. Wykręciłem stopę w jednym ze sparingów, co zmusiło mnie do krótkiej przerwy w grze.
   -Przecież masz rehabilitację. - popatrzył na mnie podejrzliwie, unosząc brwi. Przewróciłem tylko oczami.
   -To jedynie zwichnięcie! Dojdę do siebie, zanim trener znajdzie kolejną okazję, by popisywać się swoją polszczyzną. - zaśmialiśmy się na wspomnienie jego ukochanego 'rusz dupę!'. -To jak? Mogę na Ciebie liczyć?
   -Jasne. A co będziesz robił?
   -Wyjeżdżam, nie zostanę w Dortmundzie.
   -Gdzie? - Mario nie krył zdezorientowania i zdziwienia. -I kiedy?
   -Teraz. - zdjąłem walizkę z taśmy bagażowej i postawiłem ją na podłodze. -A, i wielkie dzięki za pomoc. - klepnąłem go w ramię i w celu uniknięcia serii skomplikowanych pytań, skierowałem się w głąb terminala.


<Lena>
   -Znów będziesz budował to denerwujące napięcie, prawda? - zapytałam, przysiadłszy na brzegu kanapy. Semir jedynie zacisnął pięści i roześmiał się szyderczo.
   -Z nas dwojga to Ty jesteś lepszą aktorką. - odparował sucho. Niewiele rozumiejąc, obdarzyłam go pytającym spojrzeniem. -Jak mogłaś? Dlaczego mi to zrobiłaś?
   -Skarbie, wybacz, ale chyba nadal nie wiem, o czym mówisz.
   -Nigdy więcej nie zwracaj się do mnie w ten sposób. - rzucił, uderzając w moją pierś kopertą, którą przyniósł ze sobą. -To dla Ciebie.
   Z duszą na ramieniu rozpakowałam białą, prostokątna kartkę papieru i wyjęłam ze środka jej zawartość. Kilka zdjęć i dyktafon, zapewne z jakimś nagraniem. Chciałam na nie spojrzeć, lecz po wyrazie twarzy Štilicia bałam się tego, co przekaże mi treść obu materiałów.
   -Co to? - zapytałam niepewnie, gdyż mówienie sprawiało mi coraz więcej trudności. Prychnął, zdenerwowany jeszcze bardziej, niż kilka minut temu.
   -Liczyłem, że Ty mi wytłumaczysz. No śmiało, obejrzyj to! I przesłuchaj wypowiedź, Twojego autorstwa zresztą.
   Nie mogłam dłużej czekać i odwróciłam fotki na drugą stronę, by w końcu je przeanalizować. Zamarłam. Nie tego się spodziewałam. Miałam głęboką nadzieję, że nikt się nie dowie, a jednak - ktoś zwrócił uwagę na nasze zachowanie. Trzymałam w dłoniach pamiątki z piątkowej imprezy, na której całowałam się z Adrianem. Nieświadomie cofnęłam się myślami do tamtej nocy, wspominając wyłącznie owe kilka minut i późniejsze tłumaczenia dorosłego syna Reiss'a. Na razie jedynie my wiedzieliśmy, że oboje tego żałujemy, dzięki czemu mogłam się jednak łudzić, iż mój Bośniak zaakceptuje wyjaśnienia, które mu zaserwuję.
   -Rozumiem, co czujesz. - odparłam przekonująco. -Ale jeśli myślisz, że właśnie dlatego wybraliśmy się wtedy na piwo, jesteś w ogromnym błędzie. Adi też czuje się winny, też ma dziewczynę i źle mu z tym, co zrobił.
   -Daj spokój, gadałem z nim o tym i powiedział mi to samo. - Pile podejrzanie machnął ręką. -Każdy kiedyś upije się tak, że nie będzie pamiętał, co robił. Problem w tym, że ten pocałunek wcale nie jest najgorszy.
   -Serio? - zdumiona jego reakcją energicznie przetarłam oczy. Napięcie częściowo mnie opuściło, ale postawa Semira wciąż nie pozwalała mi odetchnąć.
   -Serio. - uniósł ku górze jedną połowę ust, co i u mnie wywołało poprawę humoru. Zsunęłam się z oparcia sofy z zamiarem przytulenia się do niego, lecz automatycznie mnie wyhamował. -Jeszcze nagranie. - przypomniał, podając mi sprzęt. Westchnęłam zniecierpliwiona i bez namysłu wcisnęłam 'Play'.
   Pojęłam wszystko zaskakująco szybko, bo w ciągu paru sekund. Dotarło do mnie, dlaczego słowa Bośniaka były tak ostre i pozbawione pozytywnych emocji, dlaczego tak wściekle zaciskał dłonie i z nienaturalną agresją kazał mi zajrzeć do koperty. Już znał prawdę. Wraz z wysłuchanym dialogiem zakończyła się jednocześnie moja długoletnia przyjaźń z Kają. W pośpiechu łącząc fakty wywnioskowałam, że skoro zarejestrowała moje zwierzenia tylko po to, by poskarżyć się Semirowi, zdjęcia z imprezy zapewne także dostały się do niego przez jej osobę. Znienawidziłam ją, bo ufałam jej od zawsze, a zawiodła mnie w najważniejszym momencie... Tym samym nie potrafiłam wybaczyć sobie, że poszłam do łóżka z Reusem, co obecnie wracało do mnie ze zdwojoną siłą.
   -Co mi teraz powiesz? - warknął znienacka ofensywny pomocnik Lecha, uwalniając swoją złość. -Na to też masz przygotowaną formułkę?
   -Nie mam jak się obronić. - przyznałam cicho. Chłopak wstał i rozpoczął wędrówkę od przeciwległego końca stołu pod samo okno, które w mieszkaniu Lewego odgrywało rolę jednej ze ścian salonu.
   -Wreszcie przestałaś kłamać. Dawno nikt nie upokorzył mnie w ten sposób. - ciągnął, akcentując pierwszy wyraz. -Nawet moja była miała odwagę, patrząc mi w oczy poinformować, że odchodzi do innego, a Ty wybrałaś ściemnianie! Długo to trwa?
   -To był tylko jeden raz, przysięgam. Później już się nie widzieliśmy. Nie zamierzałam stanowić przyczyny rozpadu jego związku.
   -Wychudzony blondas też ma laskę? - nie krył sarkastycznego zdziwienia. -Szkoda dziewczyny. Zapewne tak samo, jak ja żyje w fałszywej świadomości, że jej chłopak to wierny, oddany i kochający piłkarzyk, jakiego każda chciałaby mieć. I Ty też na to poleciałaś! A on? Zachodzi teraz w głowę, która z Was robi lepsze lody, nie?!
   -Nie rozpędzaj się. - podniosłam nieco głos, co spotęgowało i przyspieszyło wzrost jego furii. -Gdybyśmy ciągle się nie kłócili, nie doszłoby do tej sytuacji.
   -Ach, więc to moja wina! To ja wepchnąłem Cię do jego sypialni i czekałem, aż Cię przeleci! Jak mogłem zapomnieć, siedziałem wtedy w salonie i czytałem gazetę, przecież wspominałaś, że będziecie się pieprzyć, faktycznie...
   -Oszczędź sobie. O nic Cię nie oskarżam, ale nie zauważyłeś, że ciągle jesteś o niego zazdrosny? Że nawet na Ibizie nie umieliśmy znaleźć wspólnego języka, odkąd dowiedziałeś się, że Marco też tam wypoczywa? Gdybym nie spotkała się z nim tego wieczora na plaży...
   -Słucham?! - Štilić bez skrupułów wszedł mi w słowo. Zauważyłam, że przestaje nad sobą panować.
   -Całowaliśmy się wtedy po raz pierwszy. - rzuciłam, niewiele myśląc. Przykucnął przede mną, opierając dłonie o mebel, na którym siedziałam.
   -Ty szmato...
   -Może masz rację, może zachowałam się jak szmata. Ale wiesz, czym różni się od Ciebie Reus? Tym, że nie jest cholernym, zarozumiałym egoistą, który zważa tylko na swoje potrzeby, za to jest święcie przekonany, że uchodzi za najważniejszą osobę na świecie. W przeciwieństwie do ciebie nie zmusił mnie do seksu i był gotowy wycofać się nawet wtedy, kiedy nie dawał mi już większego wyboru. I tak, jak powiedziałam mojej szanownej przyjaciółce - zadrwiłam. -Na dłuższą metę nigdy nie żałowałam tej nocy. Chrzaniłam wtedy wszystkie swoje wyobrażenia i marzenia o utracie dziewictwa, bo Marco ani na moment nie wcielił się w kretyńskiego dupka, jakiego Ty grasz nawet teraz.
   Nie prosiłam się długo o jego reakcję. Uderzył mnie. Spoliczkował tak mocno, że z bólu uroniłam kilka gorzkich łez. Prawdopodobnie na to zasłużyłam, co nie zmieniło faktu, że nie zamierzałam dłużej z nim, dyskutować. Odepchnęłam go i ocierając zapłakane oczy, ruszyłam w kierunku swojego pokoju licząc, że opuści pomieszczenie. Myliłam się. Przy kilku schodach prowadzących do sypialnianej części złapał mnie za nadgarstek zakleszczając go w swoim uścisku, a gdy się odwróciłam, przyparł mnie do ściany, napierając dodatkowo swoim ciałem. Zbliżył się na tyle, że czułam na szyi jego ciepły, ale i ciężki oddech. Nie bałam się go, ale gdy odgarnął z mojej twarzy pojedyncze kosmyki włosów, coś mnie zaintrygowało.
   -Co Ty robisz? - odwróciłam głowę, zniesmaczona jego zachowaniem. Parsknął śmiechem tuż nad moim uchem.
   -Jeszcze pytasz? - zadrwił. -Zamierzam wykorzystać fakt, iż moja dziewczyna jest tanią kurewką, która miłosne problemy leczy w łóżku obcych facetów. On mógł, a ja nie?
   Gdy uświadomiłam sobie, co tak naprawdę chodzi mu po głowie, po raz kolejny wymierzył cios w mój policzek. Nie potrafiłam w to uwierzyć, ale groziło mi niebezpieczeństwo ze strony mężczyzny, którego kochałam przez ostatnie piętnaście miesięcy. A teraz chciał potraktować mnie tak, jak panienkę z nocnego klubu...
   -Semir, błagam Cię...
   Znów podniósł na mnie rękę, dając do zrozumienia, że nie przyjmie żadnej formy sprzeciwu. Do mnie natomiast docierało, że nie mam z nim większych szans, gdy jego ręce powoli błądziły po moim ciele pod osłoną delikatnej koszulki.
   -Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. - kontynuował swoje tortury. -Dałbym Ci każdą rzecz, która tylko pojawiłaby się w Twoich snach. Nie miałem wątpliwości, że możemy razem spędzić resztę życia, o czym dobrze wiedziałaś, Ty mała suko, a i tak miałaś to w głębokim poważaniu! Więc zapłacisz za to.
   Potrząsnął mną silnie, po czym z impetem uderzyłam w ścianę z tyłu. Poczułam rozchodzący się po kościach głowy i linii kręgosłupa przeszywający ból, który spowodował następną falę płaczu. Nawet nie zwrócił na to uwagi - zanim upadłam, rozpiął moje jeansy, po czym jednym sprawnym ruchem rozerwał materiał okrywający moją klatkę piersiową. Brutalnie przygryzał skórę karku, szukając jednocześnie zapięcia stanika. Nie miałam siły się opierać, wiedziałam, że nie dam rady. Wykończona jego uderzeniami systematycznie pozwalałam mu łamać bariery, które do tej pory mnie ochraniały. Krzyk Bośniaka, niosący się po całym mieszkaniu wpędzał mnie w jeszcze większe przerażenie. Próbował właśnie zsunąć ze mnie spodnie, gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi, lecz przybysz, zaalarmowany niecodzienną awanturą, nie czekał na powitanie. Chwilę później wprosił się do środka i zastygł, zszokowany zaistniałą sytuacją. Rozjuszony Semir podniósł się z kolan, oczekując ruchu przeciwnika, co ten uczynił natychmiastowo. Mój oprawca zamachnął się, by teraz wyładować się na godnym siebie rywalu, lecz on zablokował rękę, a drugą wymierzył w jego twarz soczystego sierpowego, po czym złapał go za koszulkę i bez większych problemów pociągnął do miejsca, z którego przed chwilą przyszedł.
   -Nie przychodź tutaj więcej, bo przysięgam, że Cię zabiję, jeśli jeszcze kiedykolwiek ją skrzywdzisz. - syknął po niemiecku do lechity, wyrzucając go za drzwi i zatrzasnął je z impetem. Skuliłam się na podłodze, a on w tempie błyskawicy usiadł przy mnie.
   -Marco...
   -Boże, Lena... Jeśli mogę Ci jakoś pomóc... - szepnął, ostrożnie obejmując moją dłoń, którą cofnęłam, czego zaraz pożałowałam. Może jeszcze nie pojmował, lecz najpewniej właśnie uratował mi życie, pojawiając się nie wiadomo skąd i dlaczego. Jakby telepatia podpowiedziała mu, że tego popołudnia będę go potrzebowała najbardziej na świecie. -Obezwładnij mnie w jakikolwiek sposób, proszę, bo mam ochotę wyjść i rozpryskać jego mózg na najbliższej ścianie...
   -Po prostu mnie przytul. - wydukałam z trudem. Przysunął się bliżej i objął silnymi ramionami, bym mogła czuć się bezpiecznie, na co wybuchnęłam spazmatycznym płaczem, który zbierał się we mnie od pierwszego uderzenia mojego już byłego ukochanego.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


I jak? Zaskoczone czy przerażone? :)
Kiedy następny? Same zdecydujecie - ilością komentarzy, więc wszystko w Waszych rękach. Myślę, że warto :)
Udanego weekendu ♡

11 komentarzy:

  1. zajebiste xD
    Już się nie mogę doczekać następnego , mam nadzieje , ze Marco z Leną bedą razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny. W życiu bym nie pomyślała że związek Leny i Semira skończy się w ten sposób. Jak dobrze, że już się zakończył, koniec Semira teraz czas na Marco:) Czekam na next. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, genialny i jeszcze raz genialny. Nic więcej nie trzeba dodawać :) Czekam z niecierpliwością na następny ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. NO PO PROSTU WIEDZIAŁAM, ŻE SEMIR MA NIE TEGES Z GŁOWĄ!! Jak dobrze, że Marco tam się zjawił .... O ludzie, niech Lena też się w końcu ogarnie.. Może zauważy, że Marco ją naprawdę kocha .. Semira ma z głowy, to niech poprawi swoje kontakty z Reus'em. Rozdział świetny :)))) Taki mały dreszczyk wprowadziłaś, ale jak cudownie, że pojawił się Marco :))) Będę Ci chyba jeszcze z kilka razy za to dziękować, hahah :P :D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)) Życzę duuuużo weny i do następnego :D :* - Karu ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaskoczona , czy przerażona? Chyba jedno i drugie ! Jak Kaja mogła tak zrobić Lenie? Pewnie sama zakochana jest w Semirze i dlatego... Ugh , a on ? No normalnie brak mi słów ! Dobrze, że Marco tam wszedł , bo nie wiem , jakby się to skończyło ;/ ;x
    Mam nadzieję, że Lena tak tego nie zostawi... Semir powinien ponieść jakieś konsekwencje tego co zamierzał zrobić ;//
    Z niecierpliwością czekam na nn ;*

    Buziaczki, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział ;) Już nie mogę się poczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  7. Semir to kawał gnoja ,mam nadzieje że jeszcze za to zapłaci. Rozdział jak zawsze cudowny ,masz wielki talent do pisania. Mam nadzieję że jak najszybciej Marco i Lena będą razem ! ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. zaskoczona, przerażona, zszokowana :o
    domyślałam się, że Semir już wie o zdradzie Leny, ale nie spodziewałam się, że tak zareaguje.. Ale na szczęście Marco pojawił się w odpowiednim czasie i miejscu :)
    pozdrawiam i czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahh... Jeszcze do poprzedniego rozdziału wierzyłam, że Semir nie jest wcale taki zły :/
    Jednak teraz to jest po prostu na straconej pozycji :(
    Jak on mógł zrobić coś takiego Lenie, którą przecież niby kocha.
    Teraz czekam tylko do następnego rozdział, ktory już teraz zapowiada się świetnie <3
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaskoczona to nie jestem bo co do Semira to miałam jak najgorsze wyobrażenia i spodziewałam się dosłownie wszystkiego. Ale przesadził i to mocno. Rozumiem, że mogło Mu być przykro, mógł czuć się rozczarowany, rozżalony ale takie coś? Jak przez Jego gardło w ogóle mogły przejść tak przykre słowa? I jak mógł Ją spoliczkować? O akcie gwałtu już nie wspomnę.
    Boże! Dzięki, że w tej chwili pojawił się Reus, no normalnie jak taki anioł stróż.
    Mam nadzieję, że teraz będzie dobrze ^^
    Czekam na nn
    <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń