Strony

26 listopada 2014

Prolog

   Każdy jest kowalem własnego losu. Każdy z nas ma tylko jedno życie i pragnie je przeżyć jak najlepiej, z ukochaną osobą i bliskimi u boku. Człowiek sam walczy o swoją przyszłość, tworzy własną historię, zmienia bieg wydarzeń. Ciągnie go do przygód, miłości, zabawy, chce kumulować i pomnażać szczęście.
   Moją radością od dzieciństwa jest muzyka. Gram i śpiewam, mam obszerne plany co do swojej kariery, ale... Nadal mieszkam z rodzicami. Tak, to jest problem. Mama - właścicielka biura podróży, zapalona turystka, tato - ceniony na kontynencie europejskim projektant i architekt wnętrz. Bardzo ich kocham, ale połączenie zawodów, które wykonują, zmusza mnie do ciągłych wycieczek po świecie, co wypełnia ich codzienność, a burzy moją hierarchię wartości. Wybierając się na wakacje raz, w przypływach nieodpartej chęci dwa razy w miesiącu, nie mam nawet prawa myśleć o rozpoczęciu jakichkolwiek studiów. Rodzice dolewają oliwy do ognia, twierdząc, że mój talent nie wymaga udoskonalenia. Nie próbują w ten sposób ukryć kłopotów finansowych - nigdy ich bowiem nie mieliśmy.
   W Poznaniu mieszkamy już czwarty rok, odkąd mój brat - zawodowy piłkarz - trafił do tutejszego Lecha. Mama przy okazji otworzyła w tym mieście kolejny oddział swojego biura. Wraz z ojcem chcą być blisko nas, gdyż zdają sobie sprawę, że ich pasje uszczuplają rodzinny budżet czasowy. Dość często odczuwam ich nieobecność na własnej skórze, być może dlatego przywiązałam się do Roberta i choć nie widzę w tej jego piłce nożnej nic fascynującego, a on ma cudowną narzeczoną, świetnie się rozumiemy. Ma też wady - odnoszę wrażenie, że jego sława blokuje drogę do rozwoju moich muzycznych umiejętności. Nie potrafię się na nim mścić, ale ukłucie zazdrości, towarzyszące jego sukcesom, potęguje moją irytację. Wszystkie negatywne emocje tracą jednak na wadze, gdy myślę o Semirze. Gdyby Robert siłą nie zaciągnął mnie na stadion w ostatnią kolejkę minionego sezonu, by świętować Mistrzostwo Polski, nie zakochałabym się w tym uroczym Bośniaku. Z dnia na dzień zapukał do mojego serca, wszedł do środka i zapalił lampkę, która świeci mocnym światłem od prawie roku.
   Czuję się szczęśliwa, lecz jednocześnie postawiona pomiędzy bogatymi rodzicami, ciągnącymi mnie za sobą po całym ziemskim globie, a sławnym bratem, któremu, w moim mniemaniu niczego nie brakuje. Jego ukochana Ania, Kaja - moja przyjaciółka jeszcze z gimnazjum i mój chłopak to jednak żywe dowody na to, że w życiu nie można powiedzieć 'nie' i poddać się bez kiwnięcia palcem. Trzeba wykorzystywać każdą sytuację, którą przynosi los, wycisnąć z niej maksimum tego, co chce nam dać. Pragnęłam z całego serca spełnić swoje marzenia, nie przewidziałam tylko, że tak szybko otrzymam szansę.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Kochani!
Nie wiem, od czego zacząć, a chcę, by początek był jasny i krótki, choć zawsze jest trudny :)
To moje pierwsze opowiadanie, które postanowiłam opublikować w Internecie, lecz nie pierwsze, które napisałam. Na pomysł dzielenia się swoimi treściami wpadłam jeszcze w gimnazjum, kiedy to zapragnęłam zestawić piłkarza ukochanej drużyny z własnoręcznie wykreowaną postacią. Lubię spędzać wolny czas na przenoszeniu się do świata wyobraźni, którą od dziś będę się z Wami dzielić.
Niech nie zmyli Was treść prologu - zgodnie ze wskazówką ze zdjęcia - blog będzie dotyczył Marco Reusa. Dlaczego? Bo mam do niego słabość, po prostu :). Już teraz możecie zgadywać, kim jest główna bohaterka, jakim nazwiskiem legitymuje się jej rodzina i jak rozwinie się akcja w kolejnych rozdziałach. Zdradzę jedynie, że pojawienie się blondasa to kwestia krótkiego czasu :)
Posty będę wrzucała raz w tygodniu, najczęściej w weekendy, gdyż od poniedziałku do piątku realizuję swoje marzenia (odsyłam do profilu). Do tej pory napisałam 15 rozdziałów, więc mam nadzieję, że nie wpadnę w większe zaległości.
Jeśli znajdzie się coś, o czym zapomniałam, a o czym powinnam napisać, wtrącę coś od siebie w kolejnym rozdziale, na który zapraszam już w ten weekend! :)
Pozdrawiam, Monika :)

4 komentarze:

  1. Witaj :)
    Obiecałam i jestem:) Zaczyna się fajnie i interesująco. Nie ukrywam, że czekam na moment, w którym pojawi się mój ( a raczej nasz) ulubieniec- Marco :) Na pewno będę tu zaglądać.
    Ja też od długiego czasu mam słabość do Marco, z Borussi największą właśnie do niego, choć wszyscy piłkarze grający w tym klubie wydają się fajnymi facetami :) Bardzo, ale to bardzo mnie interesuje jak Ty go postrzegasz. Pewnie przekonam się o tym czytając to opowiadanie. Nie mogę się doczekać dalszych części :) W takim razie do weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć ;)
      Dziękuję za wsparcie już od samego początku :) Jak wspomniałam, nie zwlekałam długo z wprowadzeniem Reusa do opowiadania i już niedługo będzie jego częścią :)
      Borussia w zasadzie to jedna, wielka rodzina, złożona z sympatycznych mężczyzn (włączając w to najlepszego na świecie trenera). Marco zostanie przeze mnie przedstawiony tak, jak ja wyobrażam sobie jego postać jako gościa zainteresowanego konkretną kobietą i mam nadzieję, że choć trochę odzwierciedli to jego rzeczywisty charakter.
      Dziękuję raz jeszcze i zapraszam w weekend :)

      Usuń
  2. Opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie. Czekam na nowy rozdział, w którym dowiem się czegoś więcej na temat głównej bohaterki oraz tego jak będzie ukazany Marco.:) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę zapewnić, że w pierwszym rozdziale główna bohaterka będzie opisana tak, jak czytelnik powinien ją poznać na początku. Również pozdrawiam i zapraszam :)

      Usuń